Wstałam
Przechodzę czuciem mijam dzień uśmiechnął ukosem spojrzenia.
Nie pewność szumi lampką trunku małością przechyloną.
Brakiem wiatru cnotliwego życiodajnym zbytkiem tryskającym zewem .Wędrówką pianisty cofającym czas zastanowieniem brzegu stacji .Wartością człowieka co zrobić w twarz?Zuchwałość potęgi Kipi wobec was nie tak miało być.Pokorą unieś myśl wymiarowością wiarygodną otwierając ruchem dźwięku idąc spać.Rozumiecie sens jednostki Mej spojrzeniem wartości fudamętu. Dziecię stojące patrzące pytające Boga o sens.Przebudzeniem nie łatwości łzami tkliwości pragnące żyć normalnością prosząc daj Znak.Autorka Agnieszka Kolińska
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńInteligencja poziomu kondygnacji przebytych pozwoleniem zuchwałości myśli .Gram by wygrać kostka poszła snem dwojakości zbytecznej.Miło było poznać poziomy chamstwa żegna was.
OdpowiedzUsuń